Edelman miał wówczas dwadzieścia dwa lata, Anielewicz był od niego o rok młodszy. Komendantem został Anielewicz: „Bardzo chciał nim być, więc go wybraliśmy.”
...
Ósmego maja na ulicy Miłej Anielewicz zastrzelił siebie i swoją dziewczynę Mirę. Popełniono wtedy zbiorowe samobójstwo. Zginęło ponad osiemdziesiąt osób. Dziewczyna o imieniu Ruth zmarnowała sześć naboi nim celnie do siebie strzeliła, a niejaki Lutek Rotblat zabił swoją matkę i siostrę.
why?
jakoś trzeba było
"formy tzw. „godnej śmierci”. Za najbardziej „godną” - wartościową poczytuje
śmierć z bronią w ręku."
...
Przez sześć tygodni stałem przy bramie. (...) Odprowadziłem czterysta tysięcy ludzi na ten plac.” – wyznaje Marek Edelman. Ostatniego dnia „akcji”, w szkole przerobionej na szpital, jedna z pielęgniarek zdążyła podać chorym dzieciom swoją porcję cyjanku - trucizny, Uratowała je w ten sposób od komory gazowej, Uznano ją za bohaterkę. Pielęgniarki w tłumie chorych wyszukiwały swoich rodziców, a wszystko po to, by zamienić rodzaje śmierci, wybrać sposób umierania.
dosyć tragiczne
no tytuł ksiazki
„Zdążyć przed Panem Bogiem”
truche jakby zdążyc przed śmiercią
no
...
„(...)ale im było trudno uwierzyć w te tysiące przerobionych na mydło i w te tysiące pędzonych na Umschlagplatz, więc poszli do swego prezydenta zapytać, czy można poważnie traktować takie rzeczy.”
...
Z tym wspomnieniem łączy się kontrastowo wizerunek pięknej jasnowłosej Krystyny Krahelskiej, pozującej niegdyś do pomnika Syreny. Krahelska zginęła w powstaniu warszawskim. Opowiadano, że uciekając biegła przez ogrody, a jej wysoka i gibka postać nie mogła się schronić w łanach słoneczników. Jej śmierć może należeć do efektownych symboli:
„Prawdziwie estetyczna śmierć. Tylko tak należy umierać. Ale tak żyją i umierają piękni i jaśni ludzie. Czarni i brzydcy żyją i umierają nieefektownie: w strachu i ciemności.”
całkiem tu ciemno
ale nie boisz się
i nie jesteś brzydki
...
Na ulicach dzieci wyrywają przechodniom paczki z rąk w nadziei zdobycia chleba. W szpitalu spuchniętym z głodu dzieciom dozuje się po pół jajka w proszku i po pastylce witaminy C. Robią to lekarze, by nie narażać na „mękę dzielenia” salowej, również zapuchniętej z głodu.
...
Ludzie byli tak wycieńczeni, że niektórzy zasypiali z kęsem chleba w ustach lub w czasie próby wysiłku fizycznego, np. w trakcie biegu za zdobyciem chleba.
damn
Zanik serca stwierdzono w 83 procentach przypadków, zanik wątroby w 87 procentach, zanik śledziony i nerek w 82 procentach. Kości gąbczały i miękły. Proporcji nie zmieniał tylko mózg – w każdym z wymienionych stadiów głodu ważył nadal około tysiąca trzystu gramów.
...
Podczas masowych wywózek, ludzie chętnie zawierali związki małżeńskie. Chcieli umierać wspólnie. Być z kimś w tych tragicznych momentach. Siostrzenica doktor Goliborskiej udała się ze swoim chłopakiem do rabina, by udzielił im ślubu. Wracając, jeden z napotkanych Ukraińców przystawił dziewczynie lufę karabinu do brzucha. Mąż przysłonił jej brzuch swoją ręką. Po jakimś czasie obydwoje zginęli (on w powstaniu warszawskim), ale „o to właśnie chodziło: żeby był ktoś, kto gotów jest zasłonić twój brzuch własną ręką, gdy zajdzie potrzeba.”
przepraszam jak ci przeszkadzam mozesz to po prostu ignorowac
...
o swojej roli - posłannictwie mówi tak: „Pan Bóg chce zgasić świeczkę, a ja muszę szybko osłonić płomień, wykorzystując Jego chwilową nieuwagę. Niech się pali choć chwilę dłużej, niż On by sobie życzył.”
...
dostrzegł go niemiecki żołnierz. Celował w niego kilkanaście razy, ale przypuszczalna wada wzroku - astygmatyzm (zaburzenie widzenia) sprawiła, że niecelnie. Przeżył.Innym razem siedział już na wozie w towarzystwie żydowskiego policjanta, Niemca i woźnicy. Zagarnięto go przypadkiem, z ulicy, bo akurat zabrakło ludzi do „kontyngentu” - codziennego dziesięciotysięcznego transportu. Mijali wozem okolice Nowolipek i Edelman zauważył swojego znajomego. To był Mietek Dąb (policjant), który właśnie wracał z pracy. Krzyknął, że został złapany, na co Mietek zareagował natychmiastowo. Podbiegł do policjanta i wytłumaczył, że to jego brat. Edelmana uwolniono. Przeżył. Rozmówca wspomina również wizytę w domu Mietka. Jego ojciec narzekał, że syn nie pobiera żadnych opłat za te „cudowne ocalenia”, a na wzmiankę o Bogu zareagował ironicznie i ze sceptyzmem: „Ty nie widzisz, że Boga już dawno tu nie ma? A jeżeli nawet jest - staruszek zniżył głos - to on jest po ICH stronie.” Zabrano go nazajutrz: „Mietek nie zdążył go zdjąć z wozu (...)”.
...
Spotkał tam Maszę - koleżankę, z którą wspólnie uciekali kanałami. Masza do dziś słyszy krzyk chłopca spalonego na Miłej.
Edelman jako lekarz nigdy nie jest pewien, czy zwycięży w zmaganiach z Bogiem, ale satysfakcjonuje go każde ocalone życie, tak jak wtedy, gdy „wychwytywał” jednostki z tłumu. Ocalając innych, sam ocalał i w ocalaniu widzi swoje powołanie, w nieustannej grze z Bogiem i ze śmiercią.
Pozostaje jedynym ocalonym spośród czterystu tysięcy. Pozornie ta proporcja wydaje mu się to śmieszna, nieracjonalna, „Ale każde życie stanowi dla każdego całe sto procent, więc może ma to jakiś sens.”
...
koniec
jakie znaczenie ma to co dokonuje sie teraz
przy ty co stało się wcześniej
co warte są jutrzejsze wydarzenia
jakieś lekcje
jakieś śniadanie
przy tym co było udziałem ludzi w przeszłosci
co to za różnica, przecież to takie... zbędne
no ale wtedy trwała wojna
teraz nie
czy to znaczy, że potrzebujemy śmierci i krzywdy, żeby nasze życie było tak
ważne?
no raczej
życie jest ciekawsze kiedy trzeba o nie walczyć
tak
ale tylko tu
tam ciekawsze było życie po prostu
nie było nudnego życia
skoro czekała ich tylko smierć
z ich punktu widzenia
życie jest ciekawsze teraz
bo życie jest
ta ale troche sensu brak
zycia?
nom
może mamy taki sens
by już nie dopuścić do takiego zła
taki sens żeby pamiętać że amo zycie jest sensem
by nie doszło do czasów narzuconego sensu przetrwania
bo wtedy jest tylko umieranie
-------------
zachowano oryginalną pisownię